K. – There’s a Devil Waiting Outside Your Door

K. – There’s a Devil Waiting Outside Your Door
CD 2012
Ur Muzik [UR 006]

autor recenzji: stark

Dorobiliśmy się naszego Bohrena – tak sobie pomyślałem po moim dziewiczym zetknięciu z płytą jednoosobowego, enigmatycznie nazwanego projektu, czyli K. Ale teraz tak sobie myślę, że choć sporo w tym prawdy, to jednak koniec końców nazwanie K. naśladowcą byłoby mocno krzywdzące.

Bohren & Der Club of Gore to mistrzowie klimatu, i tu nawet nie ma co dyskutować. Tyle, że Niemcy w porównaniu z K. wydają się być bardziej stonowani, a i sama muzyka także jest jakby skromniejsza w kwestii użytych środków wyrazu – choć Bohren używa żywych instrumentów, w przypadku K. takiej pewności na sto procent nie mam.To jest jednak kwestia drugoplanowa. U naszego rodaka więcej się dzieje, to nie tylko obserwowanie ciemnej linii wieżowców deszczową nocą w towarzystwie damy w krwistoczerwonej sukni i futrem z lisa owiniętym wokół szyi oraz ramion i wspólne snucie planów morderstwa jej bogatego męża. To również pościgi stylowymi Packardami, mężczyźni w długich płaszczach grzejący z Thompsonów do niewygodnych świadków, rozgrywki na najwyższych szczeblach władzy między aniołami o brudnych twarzach… Piszę obrazowo, bo i muzyka jest obrazowa. Jasne, idąc na łatwiznę, można to określić mianem “noir jazzu” i wcale w takim przypadku by się nie skłamało, bo sporo tu tego charakterystycznego, niespiesznego rytmu, odpowiednio zarysowana linia basu, niepokojąca atmosfera… ale jak dla mnie ma ta płyta również wybitnie filmowy charakter, projektuje odpowiednie, czarno-białe (albo w najgorszym przypadku w technicolorze) obrazy. W sumie zaskoczyło mnie tak nikłe wykorzystanie sampli z filmów z epoki – wiem, ograny to chwyt, ale w tym przypadku absolutnie bym się nie pogniewał.

Zdarzy się czasem K. uciec w takie knajpiano – alkoholowe ballady a la Division S (choć bez wokali oczywiście), albo nawet w nieco progrockowe rejony w stylu Morte Macabre (np. fragment nr 11) i to jest fajne, ale raczej podąża muzyk jasną, świadomie wyznaczoną przez siebie ścieżką budując misternie klimat żywcem wyjęty z ciemnych zaułków wielkiej amerykańskiej metropolii kilkadziesiąt lat temu. Jest dobrze, polecam.

Ur Muzik

Leave a comment