Selaxon Lutberg – Simboli Accidentali [English/Polish]

selaxon

[Reviewed by / autor recenzji: stark]

ENG: Selaxon Lutberg is certainly not the most productive project in the world. Yes, you can find quite a number of releases on Discogs signed under that name, but most of them are EPs, splits etc. I have “Cold House Of Love” somewhere on my shelves, released in 2006 by Eibon. Haven’t listened to it in a while, but I remember that it was a piece of good, significantly colored with emotions ambient. This Italian project has just returned with another album, released this time on Denovali Records.

It’s entitled “Simboli Accidentali” and consists of eight untitled pieces. Accidental symbols, snippets of music that everyone can interpret at their own will. This kind of music has always encouraged people who are able to put their imagination to use as it’s slow, melancholic and slightly hazy ambient. Neither turning towards the darkness or ritual areas, nor glorifying the elements and forces of Nature. According to the musician, the tracks on “Simboli Accidentali” are the sound illustrations of individual memories of his childhood. You can approach this music this way. Or you can try any other, no one forbids it.

Guitars take the leading part here. Processed in one way or another, sometimes almost beyond recognition, it seems however clear that the musician probably feels most comfortable in operating this particular instrument. All drones are usually shrouded in a fog which I could describe in a lame-poetic way as a “veil of vagueness”. The sounds that form the basis of a certain piece reach the listener from behind this veil. Sometimes it sounds as if coming from an old vinyl or tape. Sometimes, like from behind walls and neighbors’ speakers. And mostly you just have this feeling that you try to recreate the sound within the mind, where the core of a composition appears to be at hand, yet so very far away. Just like the memories of childhood, close and yet so distant, that you aren’t even sure if it really happened or it is but a remnant of some evocative dream…

I have such a memory. Late evening or even nigh. I look out the kitchen window and see the strange patterns on the sky, like hundreds of luminous vapor contrails left by an indefinite number of aircrafts. To this day I don’t know whether I was dreaming, whether these were just fireworks or perhaps something different, more mysterious. While listening to “Simboli Accidentali” I have this picture in my head. On this ground Selaxon Lutberg definitely wins, though also on a strictly musical basis it’s not bad, by all means. Fans of post rock will find something for themselves, as the album is borderline between this genre and ambient music. I also sense a certain spiritual affinity with Beyond Sensory Experience… Anyway, for looking at old photos, reminiscing, longing for the time when everything was easier… This album suits eminently.

PL: Selaxon Lutberg do muzycznych stachanowców się na pewno nie zalicza. Niby na Discogs można znaleźć całkiem sporo wydawnictw sygnowanych tą nazwą, ale większość to EP-ki, splity itp. Leży gdzieś u mnie na półce “Cold House Of Love” wydana w 2006 roku przez Eibon. Dawno nie słuchałem, ale pamiętam, że był to kawałek dobrego, mocno zabarwionego emocjonalnie ambientu. Włoski projekt wrócił właśnie z kolejną płytą, która tym razem wyszła nakładem Denovali Records.

Mowa o “Simboli Accidentali” zawierającej osiem pozbawionych tytułów kawałków. Przypadkowe symbole, urywki brzmień, które każdy może interpretować sobie jak chce. Ten rodzaj muzyki zawsze sprzyjał ludziom umiejącym zrobić pożytek z wyobraźni – ambient to leniwy, melancholijny i nieco zamglony. Ani nie skręcający w mrok czy rytuał, ani nie sławiący żywiołów oraz sił Natury. Według samego twórcy utwory na “Simboli Accidentali” to dźwiękowe ilustracje pojedynczych wspomnień z dzieciństwa. Można podejść do tej muzyki i w ten sposób. Można w jakikolwiek inny, nikt tego nie zabrania.

Prym wiodą tu gitary. Przetworzone w ten czy inny sposób, czasem prawie nie do poznania, ale wydaje się oczywiste, że obsługując ten właśnie instrument muzyk czuje się najpewniej i najswobodniej. Wszystkie drony z reguły spowija jednak dźwiękowa mgła, którą określiłbym w poetycko-kulawy sposób “zasłoną niedookreśloności”. Dźwięki stanowiące podstawę danego kawałka docierają jakby z drugiego planu. Czasem brzmią jakby leciały ze starego winyla albo zjechanej taśmy. Czasem jak zza ściany, z głośników sąsiada. A najczęściej po prostu ma się wrażenie jakby słuchacz sam starał się odtworzyć daną partię wewnątrz umysłu, gdzie rdzeń kompozycji wydaje się być na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie jest tak bardzo daleko. Zupełnie jak wspomnienia z dzieciństwa, bliskie a zarazem tak odległe, że człowiek nie ma pewności, czy wydarzyły się naprawdę, czy to pozostałość po sugestywnym śnie…

Ja mam takie wspomnienie. Późny wieczór albo nawet noc. Wyglądam przez kuchenne okno i widzę na niebie dziwne wzory, jakby setki świecących smug kondensacyjnych pozostawionych za nieokreśloną liczbą samolotów. Do dziś nie wiem czy to mi się śniło, czy rzeczywiście było coś na rzeczy. I słuchając “Simboli Accidentali” cały czas mam ten obraz przed oczami. Na tej emocjonalnej płaszczyźnie Selaxon Lutberg wygrywa, choć i na gruncie stricte muzycznym nie jest przecież wcale źle. Fani post rocka też coś tu dla siebie znajdą, bo płyta to jakby z pogranicza tego gatunku i ambientu. Wyczuwam pewne duchowe powinowactwo z Beyond Sensory Experience. Tak czy owak, do przeglądania starych zdjęć, wspomnień, dołowania się tęsknotą za czasem kiedy wszystko było łatwiejsze… ta pozycja nadaje się wybitnie.

Selaxon LutbergSimboli Accidentali
Denovali Records, DEN183
CD/LP/Digital 2013

Leave a comment