EUS, Mytrip ‎– Reviraje / Lifeless

BLWBCK054-digital

[Reviewed by stark]

ENG: A project coming from Costa Rica joins forces with a Bulgarian one to make this album – or rather this cassette – for a French label. A cassette, which is now being played by a Polish guy. I mean me.

Eus and Mytrip have crossed paths before, on the occasion of the split for Abandonment. I was not able to listen to this effort, but it figures that it proved to be satisfactory – at least for the musicians themselves – so they decided to collaborate once again. When I first glanced at the cover briefly, I noticed there were some stars, nebulas and other elements suggesting that I was about to deal with the faction of cosmic ambient. Only after a deeper analysis of the image did I realize that it was probably more of a cracked sheet of ice, and stones and rocks scattered around.

I mention this not without reason, since both projects specialize in drone designs of a rather earthly tone. You won’t experience any epic qualities, the sound is far from crystal clear; of course this is no objection – on the contrary, I feel that at the time, such a form of ambient seems more interesting and opens wider prospects for both the creator and the listener.

Jose Acuna places the emphasis quite heavily on an emotional layer implementing rather warm sounds in his music, seemingly based on string instruments abraded with electronics. The Costarican artist is not afraid of melody, which I think is most noticeable in the central part of his side of the tape – I am thinking here about the ten-minute long flowing theme, redolent of a peculiar serene sadness. Also the ending of side A offers an ideal opportunity to imbue the end credits of the drama with a Pyrrhic victory finale.

Angel Simitchiev’s Mytrip is cooler – not a good word. It’s cold as stone and at the same time more cohesive and monolithic. The first part is like looking in a not necessarily Nietzschean, more like a Lovecraftian abyss, from which you can hear some sticky and wet noises, and from time to time see a piece of tentacle of the creatures out of this dimension. Then something in the shape of waves crashing against cliffs appears, but it sounds strangely unnatural, almost oneiric. Using a pretty raw sound, Angel paints suggestive images acting like old black & white photographs of places one won’t find on a map of the Earth. A monochrome mystery lurks in “Life” and “Less”.

BLWBCK has the idea for themselves, and this split is a fundamental component of the label’s roster for last year. The world has become very small lately, but if it produces such successful collaborations, it’s probably a very good tendency.

PL: Projekt z Kostaryki łączy siły z przedsięwzięciem bułgarskim aby wspólnie wydać płytę – czy raczej kasetę – dla wytwórni z Francji. Kasetę, którą cieszy się teraz osobnik pochodzący z Polski. Znaczy się ja.

Eus i Mytrip spotkali się już wcześniej, przy okazji splitu dla Abandonment. Nie dane mi było słyszeć tej pozycji, ale wynika z tego, że okazała się satysfakcjonująca – przynajmniej dla samych muzyków – na tyle, że postanowili nawiązać współpracę po raz kolejny. Gdy pierwszy raz przelotnie rzuciłem okiem na okładkę, dostrzegłem tam jakieś gwiazdy, mgławice i inne elementy wskazujące, że będziemy mieli do czynienia z kosmicznym odłamem ambientu. Dopiero po wnikliwszej analizie obrazka zauważyłem, że jest to chyba raczej pęknięta tafla lodu i porozrzucane wokół kamienie.

Nie wspominam o tym bez powodu, albowiem oba projekty specjalizują się w stylistyce drone w jej raczej przyziemnej odsłonie. Epiki tu nie uświadczymy, brzmienie również dalekie jest od krystalicznie czystego – oczywiście żaden to zarzut, wręcz przeciwnie, taka formę ambientu uważam na chwilę obecną za bardziej interesującą i otwierającą szersze perspektywy zarówno dla twórcy, jak i słuchacza.

Jose Acuna stawia dość mocno na warstwę emocjonalną implementując w swoją muzykę brzmienia dosyć ciepłe, oparte zdaje się na instrumentach smyczkowych podszlifowanych elektroniką. Kostarykańczyk nie ucieka od melodii, co najpełniej słychać chyba w centralnej części swojej strony kasety – mam tu na myśli płynący około dziesięć minut motyw tchnący swoiście pogodnym smutkiem. Także zwieńczenie strony A pasowałoby wręcz idealnie do końcowych napisów dramatu kończącego się pyrrusowym zwycięstwem.

Mytrip Angela Simitchieva jest chłodniejszy… co tam chłodny. Jest zimny jak głaz a przy tym bardziej zwarty i monolityczny. Pierwsza część jest niczym spoglądanie w niekoniecznie nietzscheańską, bardziej lovecraftowską otchłań, z której dobiegają lepkie i wilgotne odgłosy a od czasu do czasu dostrzec można kawałek macki istoty nie z tego wymiaru. Później pojawia się coś na kształt morskich fal rozbijających się o klify, ale brzmi to dziwnie nienaturalnie, onirycznie nieomal. Angel wykorzystując raczej surowe brzmienie maluje sugestywne obrazy oddziałujące niczym stare, czaro-białe fotografie miejsc, których próżno szukać na mapie Ziemi. Monochromatyczna tajemnica wyziera z “Life” i “Less”.

BLWBCK ma pomysł na siebie a ten split jest fundamentalną składową zeszłorocznego narybku w katalogu tej wytwórni. Świat zrobił się ostatnio bardzo mały, ale jeżeli owocuje to tak udanymi kolaboracjami, to chyba bardzo dobrze.

EUS, Mytrip ‎– Reviraje / Lifeless
BLWBCK, BLWBCK054
MC/Digital 2014

Leave a comment