[Reviewed by / autor recenzji: stark]
ENG: Thalie probably regrets that the 80s are long gone, back then she could have taken more chances and would have had more opportunities to gain publicity. Today, there are still enthusiasts for whom time stopped twenty-five years ago – check out Avant! Records releases, already reviewed by us – but apart from these few individuals it’s difficult for such artists to get through. Although, paradoxically, people still yearn for and want to listen to this kind of music.
Because Thalie Némésis performs something between cold wave and gothic. With quite a dynamic rhythm with accentuated bass lines, the keyboards holding a significant part, and death’s cold atmosphere painted with catchy melodies. There’s also the specific sound of the guitar, although it has been relegated to the background. I guess it isn’t a big challenge to imagine how Thalie’s and her three colleagues’ music sounds. We’ve heard it all thousands of times, on the other hand however it’s just one of those genres where innovations are unlikely to be welcomed with open arms.
Nonetheless, within this genre Thalie feels like a fish in water and fulfills its composing/ performing duties very well. “Nemesis” is primarily based on her voice. Powerful and confident, reminding me of Siouxsie. And the fact that sometimes while singing in English Thalie is not able to control her French accent only adds an extra charm to the whole thing. Thalie generally gives the impression of being a very strong character, who even when fronting a fulltime band would be able to hold all the guys strictly together, manipulating them at her own discretion. The feminine element is greatly marked in her music.
In the context of the whole album, that’s nice, but not very original sounding, I have to say that my favourite is the piece that stylistically stands out from the rest. “Winter Song” is driven by an excellent, intense synth part and Thalie’s vocals, perhaps even more expressive than the guitar riff that appears later. Good track, I wouldn’t mind if on the following albums Thalie deviates from the common path more often.
To be honest, I didn’t actually like the production of the recording which for me is too sterile. In this type of music I’d rather have the listener feel as though dealing with stuff recorded in a damp basement, not in an ordinary studio. I miss a bit of dirt, of reverb effects and such. But in the final reckoning “Nemesis” contains a bit more ups than downs, so fans of the genre should look for this material. Even more if they like confident women. Undoubtely Thalie is one of them.
—
PL: Thalie pewnie żałuje, że lata osiemdziesiąte już dawno się skończyły, wtedy zapewne miałaby więcej szans i okazji na zyskanie rozgłosu. Dziś wciąż jeszcze są pasjonaci, dla których czas się zatrzymał dwadzieścia pięć lat temu – sprawdźcie chociażby recenzowane przez nas wydawnictwa Avant! Records – ale poza jednostkami ciężko im się przebić. Choć paradoksalnie ludzie wciąż przecież tęsknią i chcą słuchać takiej muzyki.
Albowiem Thalie Némésis gra coś z pogranicza cold wave i gotyku – dość dynamiczna rytmika z mocno zaznaczonym basem, istotna rola klawisza, zimna i trupia atmosfera, choć malowana chwytliwymi melodiami. Pojawia się też charakterystyczne, choć zepchnięte na drugi plan brzmienie gitary. Myślę, że nietrudno wam sobie wyobrazić jak gra Thalie i pomagająca jej trójka kolegów. Wszystko już kiedyś słyszeliśmy, choć to jest akurat jeden z tych gatunków muzycznych, gdzie jakiekolwiek innowacje raczej nie są witane z szeroko otwartymi ramionami.
Będąc jednak uczciwym, Thalie w obrębie tego gatunku czuje się co najmniej przyzwoicie i bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich kompozytorsko – wykonawczych obowiązków. “Némésis” to przede wszystkim jej głos. Mocny i pewny siebie, mogący przywodzić na myśl Siouxsie. A fakt, że czasem Thalie nie potrafi w swej angielszczyźnie zapanować nad francuskim akcentem tylko dodaje uroku całości. Ogólnie jednak Thalie sprawia wrażenie osoby a bardzo silnym charakterze, która nawet stojąc na czele pełnoprawnego kilkuosobowego zespołu, trzymałaby wszystkich facetów za mordy i manipulowała nimi według własnego uznania. Bardzo mocno zaznaczony jest w jej muzyce kobiecy pierwiastek.
W kontekście całej, przyjemnej, ale mało oryginalnie brzmiącej płyty, stwierdzić muszę, że najbardziej podoba mi się kawałek, który stylistycznie najbardziej odstaje od reszty. “Winter Song” napędza doskonała, przejmująca partia klawiszy i chyba jeszcze bardziej ekspresyjny niż poprzednio wokal Thalie i pojawiający się w dalszej części gitarowy riff. Świetna rzecz, nie miałbym nic przeciwko, gdyby Thalie na następnych płytach częściej zbaczała z dawno przetartych ścieżek.
Szczerze mówiąc nie do końca przypasowała mi też produkcja płyty, która jest zbyt sterylna. Przy takiej muzyce wolałbym, żeby odbiorca miał wrażenie jakby słuchał nagrania zarejestrowanego w wilgotnej piwnicy, niż w zwykłym studio. Brakuje mi trochę brudu, trochę pogłosu. W ostatecznym rozrachunku na “Némésis” plusów jest odrobinę więcej niż minusów, dlatego fani gatunku spokojnie mogą się za tym materiałem rozejrzeć. Zwłaszczaj jeśli lubią silne i charakterne kobiety, bo do takich Thalie się bez wątpienia zalicza.
Thalie Némésis – Némésis
Infrastition, Ino 008
CD 2014
Pingback: A new review by Santa Sangre | Thalie Némésis - Rock Noir·
Thanks for having reviewed my album.