Miniony rok 2012 zapisał się w moim życiu w sposób nieco odległy od medialnego – apokaliptycznego blichtru. I choć nie było w nim rewolucyjnych przewrotów, to jednak utrwalił w mojej pamięci kilka momentów, które być może znajdą swoją kontynuację gdzieś w przyszłości. W całej tej dynamice warunkowanej przez życie zawodowe, życie prywatne, realizację planów i czasową mobilność da się odnaleźć kilka elementów, które z całą pewnością będę kojarzył właśnie z rokiem 2012.
Po raz kolejny największy wpływ odegrała w moim życiu muzyka wraz z wszystkimi jej następstwami, zwłaszcza tymi wykraczającymi poza świat „odsłuchiwania”. W obszarze muzyki – w tym nieco lokalnym ujęciu – miało miejsce kilka interesujących debiutów, które warto przywołać. Przede wszystkim światło dzienne ujrzała długo oczekiwana płyta 7JK – niezwykłego projektu, w skład którego wchodzą muzycy JOB KArmA oraz SIEBEN. „Anthems flesh” to płyta zaskakująca, bowiem muzyka na niej zawarta nie jest kopią stylistyki, jakie oczekiwalibyśmy od wspomnianych wyżej artystów. Idealna jesienią. Zimny ukłon w stronę elektronicznej romantyki. Polecam.
Równie inspirującą i oczekiwaną przeze mnie płytą jest „Beasts of the end times” autorstwa niezwykle ciekawego projektu PANIC BEDROOM. Niewiele jest w Polsce zespołów, które stylistycznie wpisują się w klasyczny nurt POWER ELECTRONICS. Sympatycy gatunku nie będą zawiedzeni. To bardzo niepokojąca płyta i co warto dodać – nie pozbawiona ukrytego przesłania.
Za osobiste odkrycie roku uznaję debiutancką płytę krakowskiego zespołu KANDAHAR. Surowe brzmienie studyjnej realizacji dźwięku połączone ze stylistyką cold wave i poezją, jakiej nie powstydziłby się Grzegorz Kaźmierczak z zespołu VARIETE oddaje – zaledwie częściowo – wszystko to, na co możemy się natknąć, gdy sięgniemy po nagrania tego projektu. Mocno undergroundowe wydawnictwo niezwykle oddziałujące. Polecam.
Gdy mowa o płytach przywołam jeszcze kilka pozycji, po które sięgam niemalże nieustannie odkąd usłyszałem je po raz pierwszy:
MK9 „nothingness exist” – kontynuacja artystycznej drogi, jaką obrał Michael Contreras po zakończeniu działalności swojego projektu DEATH SQUAD. Płyta minimalistyczna dźwiękowo stanowi doskonałe tło do szeregu działań performersko-multimedialnych, jakie prezentuje ten niezwykle ciekawy artysta.
SHINING „Redefining Darkness” – genialny powrót w wielkim stylu. Niklas Kvarforth wokalnie silny jak nigdy dotąd. Dzieło Sztuki.
SUNN O))) „Grimrobe Demos” – płyta, która całkowicie zmieniła moje spojrzenie na nieznany mi dotąd obszar muzyki. Choć wydana w 1998 roku, przeze mnie została odkryta dopiero teraz. To największa inspiracja i ponadczasowe doświadczenie. Fenomen, którego nie da się zapomnieć.
Gdybym miał odnieść się do nurtu HNW, to osobiście miniony rok w przeważającej większości został zdominowany przez bezkompromisowe wydawnictwa projektu DEAD BODY COLLECTION. Aleksandar Nenad nieustannie eksploruje szerokie spektrum stylistyki Harsh Noise Wall zaskakując siłą oddziaływania przy jednoczesnym purystycznym doborem formy dźwięku.
Wrażenia towarzyszące uczestniczeniu w koncertach na żywo to rzecz z pewnością bardzo mocno osadzona w subiektywnym doświadczaniu danej muzyki. Rok 2012 okazał się pod tym względem także szczególny. Występ projektu NONSTATE podczas tegorocznej XI edycji Wrocław Industrial Festival uważam za jeden z najlepszych koncertów, jakie kiedykolwiek miałem okazję zoabaczyć-usłyszeć-przeżyć. Z kolei audiowizualny performance MK9 uważam za najbardziej inspirujący i skłaniający do refleksji. Warto może jeszcze wspomnieć, że w roku 2012 po raz pierwszy koncertował w Polsce kontrowersyjny i prowokacyjny BOYD RICE. Zorganizowanie jego koncertu nie było rzeczą łatwą i było prawdziwym wyzwaniem.
Z dala od świata muzyki, mocno osadzone w obszarze rozrywki, stanowiło dla mnie zgłębienie nurtu kinematografii określanego terminem: „paradocumental horror”. Pomijając znaną wszystkim klasykę spod znaku tego gatunku za ciekawy i godny polecenia uważam film: „Devil inside” w reżyserii Williama Brent Bell`a. Interesujące spojrzenie na znaną wszystkim tematykę.
Jeśli chodzi o beletrystykę, to z szeregu wielu interesujących pozycji, z którymi miałem okazję się zetknąć w minionym roku, wymienię tylko jedną: „Droga” autorstwa Cormac`a McCarthy. Przejmująca i niezwykle realistyczna historia, którą chciałbym pozostawić bez komentarza.
Oczywiście to krótkie podsumowanie nie wyczerpuje bogactwa impulsów i bodźców roku 2012. Warto jednak niektóre z nich w sobie utrwalać: szczególnie zaś te, które czynią nas odmiennymi – od innych.