ANTIKATECHON – Chrisma Crucifixorum
CD 2012
Rage In Eden [RAGE 87]
autor recenzji / reviewed by: stark
PL: Już nawet nie miesiące, a lata chyba minęły od momentu, kiedy po raz ostatni aż tak spodobała mi się płyta wydana przez Rage In Eden. Z drugiej jednak strony, znając pewne fakty dotyczące “Chrisma Crucifixorum” aż tak bardzo ta sytuacja mnie nie zaskakuje.
Antikatechon pochodzi z Włoch i za to praktycznie z urzędu mogę przyznać pierwszy plus. Niejednokrotnie podkreślałem swoją fascynację tamtejszą sceną darkambientową i w tym przypadku jestem zmuszony uczynić to po raz kolejny. “Chrisma Crucifixorum” to drugie wydawnictwo projektu Davide Del Col’a, debiut, “Privilegium Martyrii”, ukazał się nakładem Silentes w 2011 roku. Stefano Gentile rzadko się myli wyszukując kolejnych włoskich artystów, których twórczość warta jest szerszego przedstawienia w ambientowo/industrialnym światku i Antikatechon nie jest tu wyjątkiem. A za mastering odpowiedzialny jest Giuseppe Verticchio znany przede wszystkim z Nimh i Hall Of Mirrors. Jego wkład w “Chrisma Crucifixorum” jest aż nadto dostrzegalny.
Bo płyta ta przesiąknięta jest duchem tegoż odłamu włoskiej sceny. Gdybym miał opisać “Chrisma Crucifixorum” przy użyciu konkretnych nazw, to powiedziałbym, że mamy tu do czynienia z brzmieniem charakterystycznym dla Silentes (przynajmniej tych ambientowych projektów związanych z tą wytwórnią), z pomysłowością Hall Of Mirrors, z mrokiem Amon, a nad tym wszystkim – żeby uciec z Półwyspu Apenińskiego trochę na północ – unosi się poważna, sakralna aura rodem z najpiękniejszych płyt Raison d’etre. Charakterystyczny brzmieniowo jest tu pogłos dający poczucie obecności wewnątrz potężnej katedry podczas jakiejś religijno-mistycznej ceremonii. Wrażenia tegoż dopełniają łacińskie tytuły poszczególnych utworów. A sama muzyka to ambient ciemny i ponury, aczkolwiek często przeplatany piękną melodią, głównie syntezatorową, choć w otwierającym płytę “Altaria Expiationis” pojawia się gitara akustyczna (nie potrafię się tu pozbyć skojarzeń z utworem “The Fortress” Hall Of Mirrors). I ta kombinacja wilgotnego, nieco zapleśniałego mroku rodem ze starej, zaniedbanej kamiennej budowli oraz smutnych, ale mieniących się jaśniejszymi barwami brzmień jest tu przyrządzona niezwykle kunsztownie.
Strzał w dziesiątkę Rage In Eden. Doskonała płyta, po która spokojnie mogą sięgać zarówno fani ciemnego ambientu spod znaku Cold Meat, jak i ci lubujący się w nieco mniej oczywistych, bardziej abstrakcyjnych brzmieniach, często serwowanych przez Silentes. Ja tam lubię i zimne mięso, i aromatyczne spaghetti, zatem “Chrisma Crucifixorum” często w ostatnich tygodniach gości w moim odtwarzaczu.
—
ENG: Not even months, but years have passed since the last time I liked an album released by Rage In Eden so much. On the other hand, knowing some of the facts concerning “Chrisma Crucifixorum” my reaction doesn’t surprise me at all.
First of all, Antikatechon comes from Italy and for me this is always a first advantage, even without listening to the album. I often emphasize on my fascination with the Italian dark ambient scene, so in this case I have to do it once again. “Chrisma Crucifixorum” is the second release of Davide Del Col’s project. His debut, “Privilegium Martyrii”, was published by Silentes in 2011. Stefano Gentile is rarely wrong when it comes to searching and finding new Italian artists whose works are worth presenting to the industrial/ambient scene, and Antikatechon is no exception. Giuseppe Verticchio, known primarily from Nimh and Hall Of Mirrors, is responsible for the mastering and his contribution is more than noticeable, because this record is simply permeated with the spirit of this particular segment of the Italian scene.
If I were to describe “Chrisma Crucifixorum” using specific words, I would say that we are dealing with a sound distinctive for all Silentes-related ambient projects, with Hall Of Mirrors’ ingenuity, Amon’s darkness… but also – to escape a little bit towards the North – the solemn, even sacred aura of the best Raison d’être albums rising in the air. This specific reverb sound gives a powerful sense of presence inside a vast cathedral during some religious or mystical ceremony. This impression is completed by the Latin titles of the songs. The music itself is dark and gloomy ambient, frequently interspersed with beautiful melodies, mostly synth, but in the opener, “Altaria Expiationis” you can hear an acoustic guitar (And in this case I just can’t get rid of Hall Of Mirrors “The Fortress” from my head). This combination of moist and musty darkness straight from an ancient and neglected stone structure, with sounds that are sad yet shimmering with some brighter colours works wery well here.
Great choice by Rage In Eden. It’s an excellent album both for dark ambient fans from the Cold Meat camp and for those preferring less obvious, more abstract sounds like the ones often being served by Silentes. Personally I like good meat as well as aromatic spaghetti, hence “Chrisma Crucifixorum” is very much to my taste.
Rzeczywiście, jak tak posłuchałem na youtube tego Antikatechon (ale raczej z debiutanckiej płyty “Privilegium Martyri”), to odniosłem wrażenie, że klawe to, dobrze zmontowane i sugestywne. Jeden z utworów naprawdę miał głębię, jakieś takie potężne organy, przestrzeń, katedralny mrok. Cut-mjut.
Co mnie natomiast zaintrygowało, to fakt, że nazwa (z uwagi na “anty”) wskazuje jeden kierunek, jeśli chodzi o “mesydż”, a np. oprawa graficzna wspomnianej płyty (można zobaczyć na discogs) w pewnym sensie drugi… Tzn. jeśli “katechon” to powstrzymujący Antychrysta, wtenczas “antykatechon”… wiadomo. Tymczasem booklet “Privilegium Martyrii” wygląda tak, jakby to nagrał ktoś z Kriegsfall-u czy innego Thorn Agram (wszystkie krzyże w normalną stronę, że tak to strywializuję). Ktoś może marudzić, że “mieszam ideolo do muzyki” czy coś-tam, ale z drugiej strony po to przecież ludzie wymyślają nazwy, tytuły, teksty itd., żeby cosik przekazać, więc ciekawi mnie, cóż to jest.
Szczerze mowiac sam nie jesten pewien, a tytuly, ktore sobie potlumaczylem za pomoca superwiarygodnego translatora google wcale sprawy nie ulatwily. Ale umowilem sie z gosciem na wywiad, w ktorym mam zamiar poruszyc takze i ta kwestie, wiec… sie zobaczy.