NADJA/TROUM – Dominium Visurgis

NADJA/TROUM – Dominium Visurgis
CD 2010
Transgredient Records [TR-07]

Kiedy po raz pierwszy przeczytałem o planach tego wydawnictwa, rozbrzmiały w moim mózgu triumfalne fanfary, posypało sie confetti i zapanowała ogólna atmosfera radości i ekscytacji. Takie grupy! Razem! To będzie bomba! Jednocześnie jednak ta bardziej opanowana i sceptyczna część mojej jaźni zdecydowała się zapalić czerwoną lampkę: a może nie udźwigną tego? Może obie strony będą chciały przesunąć strefę wpływów na swoją stronę, tak że w efekcie powstanie nieprzyswajalna papka? Powiem tak: obawy okazały sie bezzasadne, bo “Dominium Visurgis” to płyta dobra, może nawet znakomita. Ale największym dokonaniom obu artystów nie dorównuje – jednak jak działaja sami, mają chyba większe pole do popisu.

Płytę nagrano podczas spontanicznej, improwizowanej sesji w 2008 roku. Później materiał nie został poddany żadnej obróbce. “Dominium Visurgis” podzielono na trzy niezatytułowane segmenty – pierwszy jest bardziej “troumowaty”, łagodne i zwiewne fale dźwiękowe napewno uspokajają , ale jednocześnie zwiastują nadchodzący sztorm. Ten nadciąga w części drugiej, pojawia się  wybijany przez automat perkusyjny rytm, który jak na NADJĘ jest całkiem dynamiczny, i na tym tle chrzęszczące sprzężenia zmagają się z gitarowymi przestrzeniami, a nawet melodyjnym mruczeniem jednego z panów (chyba Aidana Bakera). Bardzo intensywny fragment płyty. Za to finał jest zaiste monumentalny – przez pierwsze dziesięć minut pełznie mozolnie niczym jakaś potężna prehistoryczna bestia, która ostatecznie pada, wydaje ostatnie tchnienia, a piękne, delikatne, gitarowe drony, raz łkając, raz zawodząc wydają się wygrywać jej requiem. I tak już do końca…

Elementy charakterystyczne dla obydwu projektów wyłapać tu można bez większego wysiłku. Zarówno NADJA, jak i TROUM odciskują na “Dominium Visurgis” wyraźne piętno, jednocześnie dopełniając się wzajemnie. I – to jest chyba jedyny zarzut, jaki mógłbym postawić – wzajemnie się w pewnym stopniu ograniczając. Jednak jeżeli są sami, to NADJA chętniej popada w mierzony wielką ilością decybeli gitarowo-basowy obłęd, a TROUM zapuszcza w niezbadane dronowo/harmonijne przestrzenie. Tutaj jakby troche dostosowali swoje atrybuty względem drugiej strony, w międzyczasie jednak z czegoś jakby rezygnując. Ale to by było wszystko, do czego mógłbym sie przywalić – w ostatecznym rozrachunku “Dominium Visurgis” odpowiednio pobudza wyobraźnię, a kiedy trzeba, to i siekę z mózgu robi jak należy. Bardzo, bardzo dobra rzecz.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s